Barabasz

BARABASZ
Pär Lagerkvist
Barabasz, aramejskie imię oznaczające "syna ojca". We wszystkich Ewangeliach imię Barabasz nosi więzień zatrzymany przez Rzymian za wzniecanie narodowego buntu w czasie procesu Jezusa (Mk 15,7), a potem zwolniony. Mk i Mt odnotowują zwyczaj uwalniania więźnia w czasie Paschy (J nazywa to żydowskim zwyczajem, zaakceptowanym przez Piłata, J 18,39), ale nie istnieją żadne świadectwa potwierdzające istnienie takiej praktyki. Niektóre manuskrypty Mt 27,16 n dają mu imię Jezus Barabasz, tak że w tym wypadku pytanie Piłata brzmi: "Którego Jezusa chcecie, abym wam uwolnił?" Tłum miał domagać się ukrzyżowania "Jezusa, zwanego Mesjaszem", a uwolnienia drugiego, zwanego Barabaszem.
W.R.F. Browning, Słownik Biblii, przekł. Jakub Slawik, Świat Książki 2005
Jesteśmy uczestnikami misterium, które można zaiste nazwać "teatralnym". Aktorzy korzystają jawnie z ograniczonej do minimum scenicznej maszynerii, przerywając z rozmysłem fabularną ciągłość wydarzeń. Nie opowieść jest tu istotna. Teatralne obrazy, w całej wyrazistości swej metaforyki, podporządkowane są prowadzonym rozważaniom. Rozwijane w poszczególnych sekwencjach kwestie wywołać mają u widza ten rodzaj skupienia, z jakim uczeń pod okiem mistrza oddaje się medytacji... Tym razem jednak przewodnikiem poszukujących jest Barabasz, dlatego postawa ufnego zawierzenia ustępuje sceptycyzmowi i poczuciu obcości właściwym jego naturze.
Ewa Łubieniewska
Pär Lagerkvist (1891-1974), poeta, prozaik i dramatopisarz, zaliczany do najwybitniejszych przedstawicieli szwedzkiej literatury XX wieku. Swoją twórczość rozpoczął pod wyraźnym wpływem Augusta Strindberga i ekspresjonizmu, potem przeszedł na pozycje bardziej realistyczne i historiozoficzne. Debiutował w 1912 roku, pierwszą sztukę teatralną, "Ostatni człowiek", napisał pięć lat później. W 1940 roku w uznaniu wysokiej rangi swojej twórczości został wybrany do Akademii Szwedzkiej, a w 1951 otrzymał Nagrodę Nobla za powieść "Barabasz". W 1953 powstał ostatni tekst teatralny Lagerkvista "Barabasz", który oparł na materiale swojej powieści. W obu przedstawił historię biblijnego Barabasza, który został uwolniony z więzienia w chwili, kiedy ukrzyżowano Jezusa Chrystusa. Niezwykłość wydarzenia, któremu Barabasz zawdzięcza życie, zaczyna go fascynować, ale - choć bardzo tego pragnie - nie potrafi uwierzyć i pojąć istoty chrześcijaństwa, czyli głoszonego przez Chrystusa i jego uczniów posłannictwa miłości. To zatem przypowieść o losie człowieka żyjącego w czasach wiary zakwestionowanej, a spragnionego wiary i religii oraz tego, co one ofiarują: całościowego wyjaśnienia i nadania sensu światu.
Za Biogram w: Pär Lagerkvist, Król. Kamień filozoficzny.Barabasz, tł. Anna Marciniakówna, Jolanta Szutkiewicz, Księgarnia Akademicka 2007.
Spektakl otrzymał Nagrodę Grand Prix za najlepsze przedstawienie IV Ogólnopolskiego Konkursu na Teatralną Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Europejskiej 2009.
Paweł Steczkowski otrzymał nagrodę za muzykę do tego przedstawienia, natomiast Andrzej Bienias uhonorowany został wyróżnieniem za rolę w tym spektaklu.
Prapremiera polska 18 stycznia 2008, Scena Witkacego
Obsada
- reżyseriaAndrzej St. Dziuk
- asystent reżyseraAndrzej Bienias
- przekładJolanta Szutkiewicz
- muzykaPaweł Steczkowski
- scenografiaRafał Zawistowski
- asystent scenografaJolanta Solska
- realizator dźwiękuNatalia Sosna
- choreografiaAnita Podkowa
- występują
- Krzysztof Najbor - Barabasz (Uwolniony)
- Dorota Ficoń - Kobieta zwana Zajęczą Wargą
- Adrianna Jerzmanowska - Kobieta zwana Magdaleną,Kobieta 1, Druciarz
- Jaga Siemaszko - Eremita, Kobieta 2, Okaleczony
- Andrzej Bienias - Apostoł, także: Wskrzeszony
- Krzysztof Łakomik - Prokurator, Nosiwoda, Bojownik
- Piotr Łakomik- Sahak
Foto. Dawid Linkowski
Foto. Ado Kasprzak
Recenzja
Ostatni ze wszystkich
„Barabasz” w reż. Andrzeja Dziuka w Teatrze im. Witkacego w Zakopanem.
Pisze Wojciech Lipowski w „Tygodniku Powszechnym”.
«W pierwszej scenie dramatu Para Lagerkvista Barabasz stoi w milczeniu u stóp zanurzonej w półmroku Golgoty, wpatrując się w sylwetki trzech pustych krzyży. Najważniejszy jest środkowy, pozostałe po chwili znikają. Ten obraz, który także wkrótce odpłynie, towarzyszyć będzie winowajcy, gdy uwolniony mocą amnestii Piłata z Pontu, wyruszy w drogę po świecie, nie mogąc zrozumieć, co się tak naprawdę dokonało w jego niegodziwym życiu.
W spektaklu reżyserowanym przez Andrzeja Dziuka w zakopiańskim Teatrze St. I. Witkiewicza widzowi proponuje się wariant dalszej historii zabójcy: Barabasz, wyalienowany, przerażony rzeczywistością, w której się znalazł, unikając kary śmierci na krzyżu, skazany na wieczną tułaczkę, zacznie przemierzać ziemię, pytając o istotę oraz cel własnej egzystencji. Czynić to będzie, balansując nieustannie między światłem a ciemnością, miłością a jej brakiem, potrzebą wiary a niemożnością jej doświadczenia. Jego szlak wyznacza wąska szczelina w bycie, przez którą sączy się światło, rozpraszające na moment ciemność, jaka ogarnia tego, kto utracił swoje miejsce w świecie, a jedynym jego domem staje się wygnanie i pokuta.
Bunt i misterium
Teatr Witkacego tuż przed swymi 23. urodzinami powraca do misteryjnego nurtu poszukiwań artystycznych, przypominając widzowi, że tradycja obrzędowa, źródła religijne wciąż stanowią istotny element repertuaru sceny. Widzowie usytuowanego u podnóża Tatr teatru mają z pewnością w pamięci najważniejsze spektakle realizujące tę koncepcję artystyczną - jak „Doktor Faustus” Christophera Marlowe'a (1986) czy „Caligula” Alberta Camusa (1999). Stąd zapewne pomysł sięgnięcia po „Barabasza” bodaj najsłynniejszy, niewystawiany dotąd na polskich scenach, ostatni utwór sceniczny Lagerkvista. Został on wydany w roku 1953, stanowiąc wersję dramatyczną wcześniejszej o trzy lata powieści pod tym samym tytułem, która autorowi przyniosła w 1951 r. Nagrodę Nobla.
Par Lagerkvist (1891-1974), szwedzki prozaik, poeta i dramaturg, członek Akademii Szwedzkiej, wciąż mało znany polskiemu czytelnikowi wybitny współczesny pisarz europejski, debiutował w roku 1912. Jego młodzieńcze teksty poetyckie zawarte wtórniku "Angesf ("Trwoga" 1916) to jeden z pierwszych przejawów ekspresjonizmu w literaturze szwedzkiej. Wczesne dramaty autora "Kamienia filozoficznego" fabularyzowane na wzór powieściowy, począwszy od debiutanckiego "Ostatniego człowieka" (1917), powstawały pod wpływem późnej twórczości Strindberga i kontynuowały ekspresjonistyczne fascynacje autora. Lata 20. przyniosły ciekawe pozycje: m.in. autobiograficzną powieść "Gość w rzeczywistości" (1925), stanowiącą wyraz młodzieńczego buntu wobec dogmatów wiary, czy dramat "Ten, któremu dane było przeżyć życie raz jeszcze" (1928), którego bohater mimo otrzymania możliwości powtórnego życia nie jest w stanie osiągnąć pełni egzystencji. Późniejsze, słynne powieści "Kat" (1933) i "Karzeł" (1944) poddają analizie kult przemocy i zła, zyskując siłę oddziaływania w perspektywie nazizmu oraz wojny. Powojenna twórczość Lagerkvista, szczególnie utwory powieściowe, posiadają wymiar misteryjny, charakterystyczny dla jego pisarstwa: "Barabasz" (1950), "Sybilla" (1956), "Śmierć Ahasvera" (1960), "Pielgrzym na morzu" (1962). Dotyczą kluczowych problemów tej twórczości: przemijania życia, tajemnicy śmierci, wiary, dobra i zła, braku miłości.
Wędrówka
„Barabasz” według Andrzeja Dziuka (w tytułowej roli poruszający Krzysztof Najbor) jest jednym wielkim pytaniem o sens istnienia, propozycją dialogu skupionego wokół istoty rzeczywistości, w której odbywa się wędrówka bohatera. To wypełniona medytacją opowieść o biblijnym zbrodniarzu, niezdolnym usunąć z pamięci Człowieka, który umarł zamiast niego - a raczej za niego - na krzyżu w imię przykazania miłości. Obraz Chrystusa prowadzonego na śmierć, towarzysząca mu jasność, a potem - w momencie śmierci - ciemność będą prowadzić Barabasza, gdy podejmie on próbę wyjaśnienia znaczenia wiary, którą przeczuwa, doświadcza jej znaków, ale przyjąć nie może.
Spektakl to ciąg scen rozgrywanych w ograniczonej przestrzeni, kształtowanej przez aktorów przy użyciu niewielkiej ilości rekwizytów. Bohater spotyka na swej drodze wyznawców religii będącej dlań nowym, fascynującym, aczkolwiek niepojętym wyzwaniem. W rozmowach z uczniami Chrystusa, w obcowaniu z kobietą zwaną Zajęczą Wargą (Dorota Ficoń) - ukamienowaną za wiarę, czy w towarzystwie skutego z nim jednym łańcuchem niewolnika Sahaka (Bartłomiej Chowaniec), któremu Barabasz opowie o blasku otaczającym stojącego na dziedzińcu Jezusa, obserwujemy dramat człowieka porażonego złem, zamkniętego na innych. Nawet spotkanie Wskrzeszonego (Andrzej Bienias), który zapyta: "Nie wierzysz w niego, nie wierzysz, że jest Synem Bożym?", nie zdoła rozproszyć mroków jego osobnej i osamotnionej duszy. "Kochaj bliźniego swego" to zasada, która nie może przebić się do hermetycznej świadomości więźnia pojmanego przez Rzymian za wzniecanie buntu podczas procesu Jezusa. Wspomniany Sahak podczas pracy w ciasnym kopalnianym chodniku powie w zachwycie do tego świadka cierpienia Chrystusa: "Ach, jakie ty cuda oglądałeś! Tak naprawdę to ty sobie chyba nie zdajesz sprawy, jakie to dla mnie szczęście, że ciebie spotkałem, że jesteśmy razem skuci łańcuchem" Barabasz nie zrozumie, bo wartości objawione przez Tego, który umarł za niego, są mu obce. Co prawda, podobnie jak Sahak wyryje na swojej tabliczce niewolnika imię Jezusa, ale w przejmującej, kluczowej dla spektaklu scenie rozmowy z Prokuratorem (Krzysztof Łakomik), gdy padnie pytanie: "Czyż on nie jest twoim Bogiem?" przekreśli je, by nie umierać za Tego, który dokonał życia w mękach na krzyżu. Potem pozostanie już tylko milcząca obecność określająca ostateczny charakter jego ziemskiej wędrówki.
Cud wiary
W dziełach Lagerkvista wędrówka - podobnie jak motyw światła i ciemności - jest stałym elementem oznaczającym brak zakorzenienia w bycie, alienację w świecie. Barabasz w interpretacji Andrzeja Dziuka to wygnaniec - niczym Ahasver, bohater innego utworu szwedzkiego autora, który nie pozwala prowadzonemu na śmierć Chrystusowi oprzeć się dla wytchnienia o ścianę własnego domostwa - wygnaniec wychodzący z jednej ciemności, by po chwili zanurzyć się w inną. Pragnienie prawdziwej wiary to za mało, by zatrzymać się na dłużej, odnaleźć sens istnienia, zrozumieć znaczenie wartości cudu dokonującego się w zasięgu ręki, może w obecności drugiego człowieka. Niestety, zarówno do wiary, jak i do drugiej osoby Barabaszowi jest daleko, brak w nim miłości, a zatem i naturalnej więzi z innym bytem.
Dużo wątpliwości i sporo pytań czeka na każdego, kto zdecyduje się zanurzyć w"metafizyczną głębię" najnowszej inscenizacji zakopiańskiego teatru. Każdy obraz tego przedstawienia to osobna metafora, zachęcająca widza do intelektualnej konfrontacji, wręcz medytacji nad własnymi problemami ontologicznymi. Sprzyja temu muzyczna oprawa spektaklu autorstwa Pawła Steczkowskiego i wysmakowana scenografia Rafała Zawistowskiego. Figura głównego bohatera staje się w tym ujęciu pretekstem dla każdego, kto przemierza - parafrazując słowa jednego z bohaterów "Sonaty widm" Strindberga - świat złud, win, cierpień i śmierci, świat wiecznych zmian, rozczarowań i bólu; pretekstem do nazwania osobistych niepokojów oraz skrywanych wątpliwości. Zatem Barabasz, który jak sam wyznaje, bardzo "chciałby uwierzyć" choć nigdy tego nie uczyni, pozwala nazwać to, co kryje się w naturalnym ludzkim lęku, trudnym do wyrażenia, gdy pada pytanie o obecność Tego, który odszedł w cierpieniu, pozostawiając przesłanie miłości.
W ostatnim obrazie spektaklu Barabasz wyłania się z mroku, a w tle majaczy ponownie rozświetlony zarys spowitego mgłą krzyża na Golgocie. Nim odejdzie nie wiadomo dokąd, jego usta zdążą jeszcze wyszeptać w zapadającą ciemność kilka słów o wiecznej samotności. Potem zapada milczenie.»
"Ostatni ze wszystkich"
Wojciech Lipowski
Tygodnik Powszechny nr 6/10.02.
07-02-2008
Recenzja
GOLGOTA NIEWIARY
"Barabasz" w reż. Andrzeja Dziuka w Teatrze im. Witkacego w Zakopanem.
Pisze Łukasz Drewniak w „Dzienniku – Kulturze”.
«"Barabasz" Andrzeja Dziuka to spektakl pozostający w głównym nurcie jego rozważań o ludzkiej niedoskonałości. Reżyser opowiada o naszych znamiennych wadach: o wątpliwościach i wahaniu.
Wróciłem do zakopiańskiego teatru prawie po 10 latach. Nie żebym bojkotował, lekceważył, zapomniał o swojej kiedyś ulubionej scenie. Zdrada zawsze ma jakieś banalne przyczyny. Bo zwykle było nie po drodze. Bo w „Witkacym” grali jakby obok rytmu teatralnych premier. Może podświadomie chciałem ocalić wspomnienia z czasów burzy i naporu.
W środku nic się nie zmieniło: częstują herbatą, Stanisław Ziemianek rozkłada poduszki na podłodze dla widzów, bo jak zwykle sala pełna. I na pewno nie tylko z tego powodu, że „Witkacy” wciąż jako jedna z niewielu polskich scen gra regularnie w wakacje. "Barabasz" to dla wielu widzów nostalgiczna podróż w czasie. Wracają echa "Np. Edypa" i "Dr Faustusa" nie tylko ze względu na obsadę, trójkę aktorów zakopiańskich, którzy grają na Chramcówkach od samego początku: Krzysztofa Najbora, Krzysztofa Łakomika i Dorotę Ficoń. To także kwestia zbliżonej struktury starych i nowych realizacji zakopiańskich. Dziuk reżyser jest impregnowany na nowinki techniczne, stylistyczne, lekturowe. Od ponad 20 lat z premedytacją stoi w miejscu, bo to piękne miejsce. Teatr poetycki, teatr nasycony symbolizmem i ludzkimi emocjami. Tworzony z bardzo niewielu elementów.
W "Barabaszu" mamy grę światła i ciemności. Trzy kolory: biel, czerń i czerwień. Metalowe ruchome rusztowania, jakby blejtramy do malowania kolejnych scen, sukno, drewno i dym. Spektakl otwierają ąuasi-religijne śpiewy, jakaś grupa postaci ubranych na biało stoi w kręgu, przywołując prawdę i moc. Ale już za chwilę celebranci zbudują z rekwizytów przestrzeń do pierwszej sceny. Dziuk opiera swoje przedstawienie na zderzeniu rytuału z demaskowaną co chwila iluzją. Nie chce robić ani widowiska religijnego, ani na siłę racjonalizować opowieści Lagerkvista.
Bohaterem spektaklu jest judejski bandyta, morderca i zaprzaniec uwolniony w dzień Paschy zamiast Jezusa. Barabasz, który jak śpiewał Kaczmarski, jeszcze nie wierzy, że ocalał". Dziuk pokazuje jego pierwsze dni po uwolnieniu w Jerozolimie, lata niewolniczej pracy w kopalni, wyrównywanie rachunków z chrześcijaństwem. I nie szuka raczej odpowiedzi na pytanie o los bohatera, ile trwoży się o Boży zamysł. Jaka była rola tego człowieka w planie zbawienia? Czyjego ocalenie było przypadkiem, a może coś znaczyło, na coś wskazywało? W najbardziej wstrząsającej scenie w utworze Lagerkvista Barabasz Krzysztofa Najbora rozmawia z trupem o tamtym świecie. Wskrzeszony przez Jezusa Łazarz (Andrzej Bienias) leży w trumnie, w chacie pogrążonej w ciemnościach, jego żona (Adrianna Jerzmanowska) ostrzy nie wiadomo po co noże na kamiennej szlifierce. Bohater pyta, jak tam jest. A wskrzeszony odpowiada: "Królestwo śmierci istnieje, ale jest niczym". Nie wędrował po żadnych zaświatach, rajach i piekłach. Po prostu umarł. Tam nic nie ma.
Najbor gra człowieka, który nie dorósł ani do ofiary z siebie, ani nawet do świadomości, że ktoś może umrzeć za niego. Jest właścicielem swego ciała, nosicielem głodu, bólu i pragnienia. A poza nim są jeszcze inni ludzie, którym można wyrządzić dobro lub zło, można im współczuć albo nienawidzić. Półnagi, z przepaską na biodrach, przypomina nieudaną kopię Chrystusa, który zszedł z krzyża. Nie będzie z niego materiału na apostoła ani na męczennika. Z taką samą męczarnią dźwiga ciężki wojskowy szynel co szary więzienny drelich. Wie, że trzeba wierzyć, wie, że Bóg jest, umarł i zmartwychwstał, ale i tak nie wierzy. Nie umie. Jest w nim niewątpliwie dobro rozcieńczone słabością i pustką, z której nie wykrzesze się ani grama religijnego żaru. To człowiek, który przypadkiem był za blisko Boga i spalił się w jego ogniu, pozostając zimnym do końca. Dziuk sugeruje za Lagerkvistem, że jego przeznaczeniem było przejście przez Golgotę niewiary. "Póki żyję, o Panie, daj mi wątpienie, a czystą wiarę, gdy umrę". To nie Barabasz, to Miguel de Unamuno. A może Andrzej Dziuk.»
"Golgota niewiary"
Łukasz Drewniak
Dziennik nr 196 - Kultura
22-08-2008