Dr Faustus

Christopher Marlowe
DR FAUSTUS
Na podstawie "Tragicznej historii życia i śmierci" Dr Faustusa w tłumaczeniu Juliusza Kydryńskiego
W spektaklu wykorzystano Sonety Johna Donne'a w tł. Stanisława Barańczaka
Obsada
- opracowanie tekstu, scenografia i reżyseria - Andrzej St. Dziuk
- muzyka - Jerzy Chruściński
Wystąpili
- Dorota Ficoń
- Krzysztof Łakomik
- Krzysztof Najbor
- oraz Marta Szmigielska, Piotr Dąbrowski, Andrzej Jesionek, Jerzy Chruściński
Premiera: 7. sierpnia 1986, Scena Witkacego
W pierwszych latach funkcjonowania zakopiańskiej sceny wiele spektakli uderzało w liryczno-ekstatyczne tony. W tym większe zdumienie wprawiała gotowość młodych ludzi, emanujących radością i energią, do poruszania problematyki trudnej, dotyczącej sfery wyborów światopoglądowych i moralnych, wyrażającej wątpliwości, nadzieje i lęki wpisane w ludzką egzystencję. Pewien krytyk uznał inscenizację dramatu Christophera Marlowe’a Dr Faustus za „najbardziej dojrzałe dzieło” młodej sceny, zaznaczając, że ustawia ono „poprzeczkę wysoko i każe bardzo poważnie mówić o tym teatrze”. Mefistofeles – reprezentant piekieł i przedstawiciel sztuki – od początku dał się poznać jako wyjątkowo sprawny animator scenicznego świata na wszystkich jego poziomach. Powierzenie szatanowi obowiązków gospodarza teatralnego wieczoru nadawało scenicznym działaniom pewną dwuznaczność; przestrzegało żartobliwie przed demoniczną naturą sztuki, a zarazem czyniło teatr narzędziem osobliwej dydaktyki, której celom służyła demistyfikacja inscenizatorskiej magii. Nie umniejszało to jednak fascynacji, jaką akt jej tworzenia wcześniej wywołał. Magiczny okrąg, narysowany przez doktora kredą na podłodze, stawał się miejscem wydzielonym z obszaru zwykłego życia, jako strefa specjalna, nadrzeczywista. U źródła praktyk magicznych i teatru tkwi wspólna zdolność do kształtowania takiej „nadrzeczywistości”. Z owego daru korzystali obaj partnerzy duchowych zapasów. Faust, gdy nie doczekawszy się Bożej odpowiedzi przyzywał diabła, roztrzaskując o ziemię czaszkę, którą wzniósł wcześniej w niemym pytaniu ku górze. Mefistofeles, gdy sprowadzał korowód widm, prezentujących główne grzechy człowieka, używając przy tym wszelkich teatralnych środków, aby duszę naiwnego grzesznika omamić i zawłaszczyć. Personifikacje grzesznych ludzkich namiętności wstępowały kolejno na scenę ziemskiego piekła, groteskowo łącząc bogactwo stroju z efektami grozy. Niczym korowód dziwolągów, które można zobaczyć na jarmarcznych estradach, Pycha, Chciwość, Gniew, Zazdrość, Obżarstwo, Lenistwo i Nieczystość demonstrowały kolejno paletę swoich uroków z natrętną, odrażającą kokieterią. Polowanie na duszę Fausta miało ściśle wyliczony przebieg; reżyser poprowadził je tak, by zrównać czas sceniczny z rzeczywistym, kończąc widowisko wraz z wybiciem północy na zegarze. „W teatrze im. S. I. Witkiewicza – komentował Drewniak inscenizatorskie posunięcia Dziuka – dokonuje się próby przeniesienia precyzyjnie odmierzanego, świeckiego czasu trwania przedstawienia teatralnego w wieczność POZA CZASEM”. W tej wieczności trwają zarówno tragiczne dzieje bohatera Christophera Marlowe'a, jak indywidualne historie każdego z widzów, choć wskazówki na ich zegarkach jeszcze krążą po tarczy, pokazując godzinę dwunastą. O tej porze – przesilenia między światłością i ciemnością – złowrogie moce mają ponoć do człowieka ułatwiony przystęp. Wychodzono więc z teatru w noc, zabierając z sobą zapach żarzącego się popieliska; nie pozwalał on zapomnieć ognia, który dogasał w wiadrze ustawionym po śmierci Fausta na pustym już podeście sceny. Tyle zostało z życia grzesznika: smoła, popiół, nicość...
Prof. Ewa Łubieniewska