Metafizyka dwugłowego cielęcia

wg St. I. Witkiewicza
Spektakl na podstawie dramatu Witkacego napisanego w 1921 roku - w siedem lat po jego wyprawie w egzotyczne kraje z etnografem Bronisławem Malinowskim porusza uniwersalne problemy. Oto młody człowiek usiłujący dociec prawdy o swoim pochodzeniu i skomplikowanych związkach rodzinnych, musi samookreślić się w świecie pełnym ograniczeń mentalnych i społecznych. Ten współczesny dyskurs o dojrzewaniu i kształtowaniu się osobowości, o tożsamości kulturowej, rodzinnej i społecznej, analizuje związki między procesem kształtowania się autokreacji młodej jednostki, a ograniczeniami, jakie stawia przymus kulturowy czy społeczna dyscyplina.
Spektakl wzbogaca propozycję repertuarową Teatru Witkacego o kolejną pozycję opartą na twórczości Patrona naszego Teatru - Stanisława Ignacego Witkiewicza.
W scenariuszu wykorzystano fragmenty tekstu "O martwej materii" Prof. Andrzeja Górskiego oraz "Praw Murphy'ego".
W spektaklu wykorzystano fragmenty utworów: "A Three - Legged Workhorse", "Villa Del Refugio", "Threads", "Leather Wings", "The Mighty Rio Graande", "They Move on Tracks of Never - Ending Light" Zespołu THIS WILL DESTROY YOU "Passacali della vita" Tragicomedia, "Sandstorm" Zakkir Hussain.
Zrealizowano ze Środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
*Spektakl otrzymał Nagrodę Publiczności podczas 60. Rzeszowskich Spotkań Teatralnych: Festiwal Arcydzieł.
**Andrzej St. Dziuk - reżyser spektaklu - otrzymał nagrodę za "klarowne i odkrywcze odczytanie zapomnianej, rzadko granej sztuki Witkacego"
Premiera 24 lutego 2015, Scena Witkacego
Spektakl przeznaczony dla widzów powyżej 16. roku życia!
Obsada
- reżyseria i opracowanie tekstuAndrzej St. Dziuk
- scenografiaRafał Zawistowski
- asystent scenografaJolanta Solska
- opracowanie muzyczneAndrzej St. Dziuk, Natalia Sosna
- choreografiaAnita Podkowa
- charakteryzacjaMagdalena Koriat
- kierownik produkcjiArkadiusz Kudła
- współpraca:
- Katarzyna Nodzyńska
- Wojciech Całka
- Sławomir Łaciak
- Stanisław Ziemianek
- występują:
- Dorota Ficoń - Matka
- Emilia Nagórka - Mirabella
- Adrianna Jerzmanowska - DJ Baba
- Joanna Banasik - Matka II
- Krzysztof Łakomik - Karmazyniello (starszy)
- Katarzyna Pietrzyk - Cerber
- Krzysztof Wnuk - Jack Rivers
- Marek Wrona - Parvis
- Andrzej Bienias - Mikulini
- Piotr Łakomik - Karmazyniello (młodszy)
- Krzysztof Najbor - Gubernator
- Dominik Piejko - Król Aparura
- Agnieszka Michalik - Król Aparura
- Kamil Joński - Postać
Galeria
Foto. Iwona Toporowska Photography
Recenzja
Świat to nieprzyjazna lichota, w której centrum tkwi moje ego - o spektaklu „Metafizyka dwugłowego cielęcia” Stanisława I. Witkiewicza w Teatrze Witkacego w Zakopanem
Teatr Witkacego w Zakopanem należy do tych nielicznych teatrów, które poważnie traktują swój niegdysiejszy wybór duchowego patrona artystycznego i nie posługują się jego imieniem jedynie pro forma. Teatr ten dość często odwołuje się do spuścizny Stanisława Ignacego Witkiewicza, tworząc swój oryginalny repertuar, naznaczony artystycznym piętnem Andrzeja Dziuka – twórcy i głównego reżysera zakopiańskiego teatru. „Metafizyka dwugłowego cielęcia” to wielce interesujący, pełen malarskich obrazów spektakl. Wiele scen mnie zachwyciło, szczególnie gęba Gubernatora (Krzysztof Najbor) i scena, kiedy Matka umiera (Dorota Ficoń). Witkacy jak zwykle kręci się wokół własnej osi, w rozmaity sposób dobierając się do samego siebie. Dziukowy Teatr jest szczególnie uwrażliwiony na to dobieranie się. Twórca spektaklu niby to wiernie podąża za autorem sztuki, ale ma jednocześnie świadomość, że dosłowność w odtwarzaniu partytury Mistrza mogłaby dzisiejszych odbiorców sprowadzić na manowce. Sam nieźle zakręcony Mistrz Stanisław Ignacy też w swojej dynamicznej fantazji zakładał autorski dystans wobec materii własnej, w której autoironia, karykatura, deformacja, parodia, metaforyczna hiperbola były wpisane w stylistykę groteski, a w istocie w przewrotność filozoficznej, metafizycznej wizji świata. Witkacy świat przestawiony wywodził z siebie samego, ale nie tyle po to, by się lepiej określić, by się odnaleźć jakimś – jak pisał w sztuce – ale by w wyniku tego niełatwego, mozolnego i bolesnego odnalezienia się, utożsamienie się w tym świecie, zbuntować się przeciw niemu. Bunt to konieczny, choćby szelmowski, choćby pozorny, pozorny, bo bohater nie jest w stanie nic na serio, nic ostatecznie uczynić. Nawet śmierć okazuje się nieostateczna, nieprawdziwa, nic nierozwiązująca. Jest tylko grą, błazenadą, jednym z trików nieprawdziwego bycia (w jakimś sensie bliskie to tropom Gombrowiczowskim). Świat – to nieprzyjazna lichota, w której centrum tkwi moje ego – wydaje się do nas mówić Witkacy. Ale jest mus, żeby określić ten świat (i siebie wobec niego). Owo nie do wytrzymania środowisko – to osoby najbliższe, które się taplają we własnych małych skłonnościach, pragnieniach, niemożnościach, które się reduplikują, powtarzając swoje niejednoznaczne wobec siebie role (pozy): Syna, Ojca, Matki, Męża, Żony, ale i przeciwnie – redukują, czyli eliminują śmiertelnie. Ogólnie przekaz Witkacego jest nam od dawna znany, może nie do końca przetrawiony, może zbyt powierzchownie, mnie osobiście znacznie dziś bardziej odległy niż wtedy, kiedy się po raz pierwszy z nim zetknąłem. Owszem, sam teatr formy wydaje się wielce ponętny. Ale z nowatorską koncepcją w sztuce, np. teatralnej, podobnie jest jak z filozofią - nowa, intrygująca, po jakimś czasie obcowania z nią ulega leksykalizacji – jak mówią językoznawcy o automizujących się, tracących swoją etymologiczną przejrzystość formacjach słowotwórczych – traci świeżość. Z aprobatą przyglądamy się, jak pojawia się następna i ją przezwycięża. A potem znów chętnie powracamy do tej wcześniejszej, która się z czasem stała klasyczną, która skostniała w formie i oswojona, przyswojona już nas nie przeraża ani już tak nie dziwi. Jak wiadomo, gry formą (por. z dziełem Gombrowicza), rozumianą o wiele głębiej niż w sensie potocznym, wzbogaciły dramaturgię i w ogóle nowoczesną koncepcję artystycznego konstruowania świata przedstawionego czy to w księdze pisanej, czy to na scenie. Stanisław I. Witkiewicz odegrał w tym rolę prekursora, szczególnie jako kreator egocentrycznej konstrukcji świata zmysłowo-metafizycznej imaginacji. Andrzej Dziuk broni wizji Witkacego, broni jej przed naszymi nawykami, przed prostolinijnością psychologicznego realizmu. Lojalnie utrzymując Witkacowy koncept, żongluje sprawnie symbolami, znakami autora, niby kolorowymi klockami lub kalejdoskopową zmiennością obrazów. I w tym jest niewątpliwie mistrzem, mistrzem w przemyślnym, ekspresyjnym, a zarazem malowniczym czytaniu Witkacego. Z całą perwersją artystycznego zamysłu Andrzej Dziuk konsekwentnie wydobywa z materii sztuki wszystko to, co jest podszyte obsesyjną, autoironiczną magią Witkacego, a jest w tym i dystans, i tragi-humor groteskowej metafizyki rozbrykanego dwugłowego cielęcia. Spektakl to wyraźnie reżyserski, smakowite obrazy, wysublimowany humorystyczny zmysł szaleństwa, estetyka całości spójna i wyrazista. Warstwa muzyczna dobrana z pietyzmem, oryginalna i adekwatna do stylistyki obrazu scenicznego. Z tego typu materiałem na pewno nie każdy reżyser mógłby się zmierzyć z tak dobrym skutkiem.
Grzegorz Walczak