ONI, czyli nie drażnić kota

ONI, czyli nie drażnić kota
inspiracja - St. I. Witkiewicz „ONI”
Rzecz o artyście przeklętym, wyobcowanym, odrzuconym przez establishment
oraz nowe narodowe
w duchu i treści siły. Rzecz o artyście pozostającym wiernym sobie – na przekór postępującej degrengoladzie, na przekór dominującej w sztuce bylejakości i tandecie. Sztuka pożerająca się w swej absolutnej pustce. Artyście szukającym doznań - przeżyć istotnych - także w miłości, ale pozostający bezradny wobec chamstwa, okrucieństwa i propagandy (także - a może pod wpływem tej płynącej z bóstwa Telewizji).
ONI - to nie formacja militarna.
Oni - to formacja mentalna (pozbawiona wyższych potrzeb duchowych - otumaniona chorą ideologią - pogwajdlić i pokierdasić
Nie przeszkadzać, nie myśleć. Nic nie czuć. Jest dobrze - psiakrew - jest dobrze. Czy w takim świecie jest miejsce dla Indywiduum twórczego?
Andrzej St. Dziuk
Premiera 18 marca 2014
Początek spektaklu Scena Witkacego
Spektakl przeznaczony dla widzów powyżej 18. roku życia!
Obsada
- scenariusz, scenografia, opracowanie muzyczne, reżyseriaAndrzej St. Dziuk
- kierownik produkcjiMarzena Wnuk
- kierownik produkcjiArkadiusz Kudła
- współpracaJolanta Solska Natalia Sosna Katarzyna Nodzyńska
- występują
- Dorota Ficoń- Aktorka
- Emilia Nagórka- Dziewczyna z reklamy
- Dominik Piejko- Nihil
- Krzysztof Najbor- Mistrz
- oraz Agnieszka Michalik - Ficia
- rzeźba -
Wieża Babel
, obiekty:Bohater
,Płonący most
,Ukochana
Andrzej Szarek - kostiumyMagdalena Koriat
- video artDominik K.Rakoczy
- asystentNikodem Ivo Rakoczy
- projekcjaMarcin Szyndler
- obsługa technicznaStudioHalny
- światłoStudio Halny
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
foto Adam Brzoza
Recenzja
Marcin Wasyluk: Najnowsza premiera Teatru im. Witkacego – spektakl HA!SIO(R), czyli nie drażnić kota oparty jest na dramacie Stanisława Ignacego Witkiewicza Oni. Kim u Witkacego są „oni” – wiemy. Kim jest „kot”, którego lepiej nie drażnić, w pana przedstawieniu?
Andrzej Dziuk: Hasior miał kota, ale w naszym spektaklu kot jest bardzo metaforycznie potraktowany. Niech pozostanie tajemnicą, kim jest kot i gdzie jest. Scenariusz przedstawienia HA!SIO(R) odbiega od oryginalnego tekstu Witkacego. Inspiracją jest sam temat Onych. Wydawało mi się, że jest bliska korelacja między losami artystów takich jak Władysław Hasior i takich jak Stanisław Ignacy Witkiewicz. Nie tylko w wymiarze samotności, wierności sobie na przekór światu, ale także w losie artysty przeklętego. Artysty, który podejmuje konsekwentnie trud owego przemieniania.
I tu chciałbym powiedzieć o czymś równie ważnym jak kot. Przepraszam, że powtórzę to, co powiedziałem już w książce pani profesor Ewy Łubieniewskiej: „Piekielne pomysły i dusza anielska Teatru Witkacego w Zakopanem”. Otóż według filozofa José Ortegi y Gasseta istota teatru polega na tym, żeby wyjść z domu i iść do teatru. Wejście do teatru to odrzucenie bezpieczeństwa, stabilności, przyzwyczajenia, lenistwa i droga w nieznane. Teatr według niego powinien być „górą przemienienia”. To także wejście w inną przestrzeń, w inny wymiar.
Dlaczego warto rozmawiać o losie artysty? W jaki sposób opowieść o nim może nas „przemienić”?
Artysta jest figurą dzisiejszego człowieka, który żyje w świecie degradacji. Dla Witkacego to jest automatyzacja, mechanizacja, czyli to, co Witkacy nazywa zanikiem indywiduum, zanikiem uczuć metafizycznych. Posługując się językiem współczesnym, w świecie zanikających wartości, które konstytuują nasze człowieczeństwo, oznacza to zagładę sztuki. Ale to jest tylko pretekstem do opisania dzisiejszego świata. To co wydawało mi się naprawdę istotne w Onych, to porażająca samotność człowieka skazanego na życie bez Boga, bez zaświatów – jak nazywa to Witkacy. Jesteśmy dziś skazani na życie w świecie, w którym nie ma wiary. Żadnej wiary. W nic nie wierzymy. Bardzo mi zależało, żeby podkreślić osłabienie woli życia człowieka w XXI wieku. To takie signum temporis. W Onych pada zdanie: „Dzisiaj nikt nie kocha życia”. Kochamy rozkosze, kochamy przyjemności. Za Witkacym powiedziałbym, że dziś istotą naszej egzystencji jest „pogwajdlić i pokierdasić”. Mamy do czynienia z ogromną degradacją potrzeb wyższego rzędu – potrzeb duchowych, religijnych, ale także potrzeb emocjonalnych. Definicja Boga, absolutu jako automatu, która także pada w tym spektaklu, jest dojmująca.
Po raz pierwszy w pana spektaklu zobaczyłem multimedia. To znacząca zmiana w środkach używanych przez Teatr Witkacego?
Po raz pierwszy w mojej twórczości jako bohatera potraktowałem telewizor. On – to ważne – rzeczywiście funkcjonuje w przedstawieniu jako bohater. Autor obiektów użytych w spektaklu, uczeń i przyjaciel Władysława Hasiora – Andrzej Szarek – umieścił go na wózku inwalidzkim. Tak, telewizor jest inwalidą. Ale to on decyduje o naszych upodobaniach, naszych gustach. Tęsknimy i kochamy dziewczynę z reklamy, to telewizor decyduje o naszym losie. W spektaklu pada zdanie: „Ile energii marnuje się przez te rozrywki”. Pojawia się temat programu narodowego. Funkcja sztuki zostaje sprowadzona do roli propagandy. Czysta sztuka zostaje zakazana, zostaje zniszczona.
czytaj dalej...